Indie, trochę trzeci świat, trochę nie wiadomo czego się spodziewać. Przed Indiami raczej nas przestrzegano i mawiano “ale w Indiach to wy uważajcie”.
Na nas pierwszy indyjski raz wybraliśmy południowy stan Kerala, czyli takie Indie w wersji “light”. Ponoć znacznie się różni od innych stanów, ale to przecież ten sam kraj.
Co nas zatem zaskoczyło najbardziej?
Nie tylko gotówka
Nie jest to może jeszcze polska powszechność płatności kartą, ale w większości hoteli, sklepów i restauracji bez problemu dokonacie transakcji bezgotówkowych. Dodatkowo bankomaty to również dobro powszechne, więc bez problemu wypłacicie pieniądze. Oczywiście w małych sklepikach i bazarach tylko gotówka.
Kozy, wszędzie kozy!
Kto by pomyślał, że po keralskich ulicach i chodnikach będa przechadzac się… kozy! Wesole, szczerzące zęby i lekie zawalidrogi. Widok niesamowity!

Jedzenie – jedno z najlepszych azjatyckich doświadczeń
Indyjskie jedzenie albo się kocha albo nienawidzi. Bogactwo przypraw, charakterystyczny zapach i smak kuminu, zielona kolendra i ostrość. I o ile jesteśmy wielkimi zwolennikami takich smaków, kuchnia keralska dosłownie przerosła nasze oczekiwania. Genialne, aromatyczne, pełne smaku jedzenie – nic dodać, nic ująć. Jakby to dziwnie nie zabrzmiało, jedzenie to jeden z poważnych powodów, dla których warto przyjechać właśnie do Kerali :-)
I uwaga, potrawy NIE są tutaj bardzo pikantne, ostrzej jest na północy kraju.
Je się natomiast zawsze wyłączenie prawą ręką (lewa jest nieczysta) i robią to także osoby leworęczne. W każdej knajpie jest miejsce ze zlewami do umycia rąk. Oczywiście turyści najczęściej dostają dodatkowo sztućce, więc jeżeli nie czujecie się z tym komfortowo, nikt na jedzenie sztućcami nie będzie się krzywo patrzył. Warto jednak spróbować chociaż raz!

Śmieci, dlaczego tu jest tyle śmieci
To niestety jeden z tych mitów, który znajduje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Wszędzie, dosłownie wszędzie walają się śmieci. Jedynie plaże pozostają o dziwo czyste. Paradoksalnie dosyć często można spotkać kartki z informacją o nie śmieceniu, z drugiej strony jednak nigdzie nie ma tu koszy. Nie raz irytowaliśmy się z powodu braku możliwości wyrzucenia papierka. I to nie przez kilka metrów a długie kilometry. A wystarczyłoby tylko zamontować te kosze…

Nikt mnie tu nie zaczepia!
“Tylko uważaj na Hindusów, bo wiesz jak to oni – blondynkę to będą zaczepiać!”. Cóż, może nie jestem zbytnio atrakcyjna czy urodziwa, ale nikt mnie w Kerali nie zaczepiał! No chyba, że wesołym “hello!”, ale to oczywiście tylko na plus. Zdecydowanie bardziej chętni do zaczepek są polscy panowie z budowy ;-)
Na straganach i bazarach to oczywiście inna sytuacja, każdy chce coś sprzedać, dać ci specjalny rabat “special for you”. Zaczepki nie są jednak nachalne i nie fizyczne. Wystarczy uprzejmie “no, thank you”.

Internet jak chleb powszedni
Jedziesz do Indii i planujesz tryb offline? Nie ma problemu, ale z pewnością nie będzie to przymusowe. W Kerali internet jest bardzo powszechny zarówno w hostelach, hotelach jak i restauracjach.
Indie – włączamy niskie ceny!
Porządny obiad za 5 zł, herbata za 50 gr i mój osobisty faworyt – bilet pociągowy (ok. 40 km) za równowartość 1,5 zł. Witajcie w Indiach. Uwaga, ciężko przestawić się z powrotem na polskie lub co gorsza na europejskie ceny!
Angielski – no problem
Na straganie, w sklepie, w rikszy, na poczcie czy w hotelu – wszyscy mówią po angielsku. Może nie jest to filipiński poziom, ale szczerze to doceniam! Hindusi uwielbiają pytać obcokrajowców rzecz jasna o ich pochodzenie oraz o stan cywilny. Moje ulubione pytanie i to wcale nie ze strony mężczyzn a właśnie kobiet – are you married? Ot, różnice kulturowe :-)
Pokój? Tylko dla małżeństw
I tak w nawiązaniu do powyższego. Nie jest to w prawdzie reguła, ale kilka razy spotkaliśmy się z informacją, że hotel przyjmuje pary wyłącznie po ślubie, a na recepcji trzeba przedstawić akt małżeństwa. No cóż, co kraj to obyczaj! Nam jednak jako żyjących w wiecznym konkubinacie udało się bez problemu znaleźć pokój bez obostrzeń ;-)
Niepowtarzalny klimat
I w końcu ten klimat. Trochę szalony i nieobliczalny, ale tak radosny i pachnący kadzidełkami, kardamonem i kokosem. Czasami nieznośnie upalny i zasnuty smogiem, jednak trudy gorących dni wynagradza aromatyczna chai masala i najsmaczniejsze jedzenie. Namasthe!



Więcej Indii
- Koczin, multikulturowe miasto Kerali
- Munnar, soczyste pola herbaciane Indii
- Varkala, miejsce na idealne indyjskie wakacje
- Co warto przywieźć z Kerali, czyli najlepsze pamiątki
- Śniadania Kerali – poranna uczta
- Jedzenie w Kerali, czyli czy tylko curry?
- Kerala, informacje praktyczne, czyli garść niezbędnych wskazówek