Holenderski śledź w bułce, czyli czym różni się śledź od matiasa

Pamiętam moją pierwszą podróż do Holandii w 2013 roku. Na wizyty w restauracjach nie było szans, nie ten budżet ;-) Ale było coś, co porwało mnie bez reszty i to w niewysokiej cenie. Bułka ze śledziem! Co i rusz można było spotkać budki serwujące różne ryby w różnych omastach, ale najbardziej popularny był właśnie śledź. Już wtedy urzekła mnie jego niezwykła delikatność, maślana miękkość i niesamowity wyrafinowany smak. To nie był śledź znany mi z rodzimego kraju. Dopiero po latach dowiedziałam się, że serwowany w Holandii śledź to matias. Ale zaraz, przecież my też jemy matiasa, czyż nie tak? A no nie. Kolejnym razem na zakupach zwróćcie uwagę, że tak popularny u nas śledzik jest najczęściej nazwany “a la matias”, czyli z oryginalnym matiasem ma niewiele wspólnego.

holenderski śledź w bułce

Ale o co właściwie chodzi z tym matiasem?

Matias to oczywiście śledź, ale młody (nie starszy niż rok), dziewiczy, łowiony przed pierwszym tarłem. Poławiany na Morzu Północnym od maja do lipca. Już sam jego wygląd może nam wiele podpowiedzieć. Jest przyjemnie różowy, miękki i sprężysty. I to właśnie Holendrzy wyspecjalizowali się w połowie i metodzie produkcji matiasa. Dlatego też młody śledzik jest zazwyczaj droższy i ciężej znaleźć go na sklepowych półkach. To oczywiście nie znaczy, że zwykły śledź dostępny bez problemu w Polsce jest gorszy. Owszem, porównywalnie jakość jest niższa, ale mimo wszystko jest to produkt zdrowy i wartościowy. Natomiast niewłaściwym według mnie jest nazewnictwo śledzi i celowe wprowadzanie klienta w błąd. Matias to matias, a wszystkie “ala” matiasy są tylko niefajną zmyłką.

Wracając jednak do naszego matiasa, zdecydowanie warto go jadać przynajmniej od czasu do czasu. Zawiera sporo zdrowych tłuszczy omega-3 i jest ich genialną skarbnicą. Takiego matiasa nie trzeba już moczyć w wodzie ani mleku. Jest gotowy do spożycia. I najlepiej spożyć go w miarę szybko by nie stracił swoich wartości. Ja śledzia kupuję w tym miejscu. Jest to śledź dodatkowo delikatnie marynowany i podawany w smacznym sosie musztardowym. Natomiast bez problemu możecie zrobić z niego kanapkę jak z ulic Amsterdamu.

I właśnie na nią Was dzisiaj zapraszam – kanapka ze śledziem jak w Holandii!

holenderski śledź w bułce

Składniki na 2 porcje:

  • 2 bułki – oryginalnie zwykłe pszenne i nadmuchane, ale w naszych polskich warunkach użyjcie takich, jakie lubicie :-)
  • 2 płaty oryginalnego matiasa
  • 1 mała szalotka
  • 2 łyżki majonezu – opcjonalnie
  • 2 łyżeczki ostrej musztardy
  • świeżo mielony pieprz

holenderski śledź w bułce

Wykonanie:

Bułkę przekrój wzdłuż na pół. Możesz to zrobić do końca lub tylko do 3/4 by finalnie jeść bułkę w całości, jak w Holandii. Bułkę delikatnie podpiecz na grillu, w piecu lub na patelni by była chrupiąca. Albo trzymaj się holenderskie receptury i pozostaw bułeczkę miękką.

Matiasa ewentualnie pokrój na mniejsze kawałki, jak lubisz. Szalotkę obierz i pokrój w cienkie piórka.

Bułkę posmaruj majonezem, musztardą, ułóż śledzia, posyp cebulką i solidnie dopraw świeżo mielonym pieprzem. Przykryj drugą częścią bułki. Holenderski śledź w bułce gotowy!

Wpis powstał w przemiłej współpracy ze Schroniskiem Bukowina – restauracją i sklepem z produktami polskimi i włoskimi najwyższej jakości.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *