Sfenj w Maroko, khfaf w Algerii, bambalouni w Tunezji czy w końcu sfinz w Libii. Wszystko jednak sprowadza się do pączka z dziurką (u nas pewnie nazwalibyśmy go oponką) smażonego na głębokim tłuszczu. W arabskim świecie to najczęściej uliczna przekąska, nie tylko na słodko, ale również i na słono. Utyłana w miodzie lub cukrze, maczana w mocnej słodzonej herbacie, najczęściej miętowej.
W składnikach sfenj próżno szukać tak porządnych u nas żółtek czy masła, które nadają pączkom fantastycznej tekstury, wilgoci czy lekkości. Arabskie przepisy zakładają udział jedynie pszennej mąki, wody, drożdży, odrobiny soli i opcjonalnie cukru. To czas wyrastania ciasta ma tutaj znaczenie. To aż 4 godziny, podczas których ciasto mocno rośnie (przygotujcie wysoką miskę!) i nadaje pączkom bąblowatą teksturę. Jeżeli skrócicie czas wyrastania, otrzymacie bardziej smażony chlebek niż napowietrzone pączusie. Wyrośnięte ciasto należy bardzo delikatnie formować i od razu wrzucać na nagrzany tłuszcz. Wszystko po to, by ciasto nie straciło bąbelków. Dzięki temu otrzymujemy lekkie oponki, które chrupią z wierzchu, a pozostają miękkie w środku.
Najlepiej smakują świeżo usmażone, jeszcze ciepłe. To nie jest ten wypiek, który można zrobić na zapas. Niestety już kolejnego dnia pączki twardnieją i nie są już tak smaczne. Sfenj można podawać z miodem, konfiturą czy z zaproponowanym przeze mnie pomarańczowym lukrem. Zupełnie opcjonalnie, pączki mogą stanowić dodatek do wytrawnych dań.
Składniki na ok. 22-25 pączków:
- 1 łyżka świeżych drożdży
- 2 łyżki cukru
- ok. 350 ml letniej wody
- pół łyżeczki soli
- 500 g mąki pszennej
- ok. 1 l oleju do smażenia
Dodatkowo:
- 1 szklanka cukru pudru
- kilka łyżek mleka
- skórka otarta z jednej pomarańczy
Wykonanie:
Drożdże rozpuść w letniej wodzie z dodatkiem cukru. Odstaw na parę minut aż zaczyn zacznie pracować. Następnie dodaj do niego sól oraz mąkę. Wymieszaj łyżką. Ciasto powinno mieć konsystencję gęstej śmietany – jeżeli jest zbyt suche, należy dodać odrobinę wody, gdy za luźne – trochę mąki. Nasza baza nie nadaje się do ugniatania, więc należy ją dobrze wymieszaj, aby nie było grudek. Tak przygotowane ciasto nakrywamy czystą ściereczką lub folią i odkładamy w ciepłe miejsce na 4 godziny. Ciasto powinno potroić swoją objętość i mocno się napowietrzyć.
Po upływie czterech godzin nagrzewać olej. Wlej go do szerokiego garnka lub patelni z wysokimi rantami. Olej powinien mieć minimum 6 cm wysokości. Zacznij go nagrzewać na wolnym ogniu aż osiągnie temperaturę ok. 175 stopni. Sprawdzisz ją za pomocą termometru lub metodą kawałka ciasta. Kawałek ciasta lub chleba wrzuć do gorącego oleju i obserwuj – jeżeli zacznie skwierczeć i wypłynie na wierzch, olej jest gotowy, gdy zanurzy się i nasiąknie tłuszczem, olej jest zbyt zimny.
Przygotuj miseczkę z wodą oraz talerze wyłożone ręcznikiem papierowym. Zwilżaj delikatnie dłonie w przygotowanej wodzie i odrywaj kawałki wyrośniętego ciasta o wielkości śliwki. Na środku naszej kuleczki palcem zrób dziurę na wylot i od razu delikatnie przekładaj na gorący tłuszcz. Staraj się jak najmniej ugniatać ciasto, aby pozostało puszyste i napowietrzone. Smaż pączki po kilka minut z każdej strony aż staną się wyrośnięte i złociste. Na raz smaż po maksymalnie 4-6 ciastek (tak, aby się nie stykały i swobodnie pływały). Usmażone przekładaj na talerze wyłożone ręcznikami papierowymi.
Lekko ostygnięte pączki polej lukrem przygotowanym z cukru pudru wymieszanego z mlekiem i skórką otartą z pomarańczy.