Cantuccini. Włoskie słodkie sucharki, którymi obiadałam się w zeszłe wakacje. Kto by pomyślał, że można je bezproblemowo zrobić w domu! Nie wymagają dużego wkładu pracy, są chrupiące, ale nie przesuszone i nie zawierają tłuszczu (więc można je podpiąć pod „dietetyczne” ;-) Moje dzisiejsze ciasteczka nadziałam migdałami, tak jak w wersji oryginalnej. Nic nie stoi na przeszkodzie żebyście dodali inne orzechy czy suszone owoce. Ich dużą zaletą jest to, że mogą długo poleżeć, w szczelnym pojemniku. Dlatego zróbcie od razu podwójną porcje i podryzajcie w wolnej chwili, najlepiej z lampką czerwonego wina :-)
Inspiracja: Nigella Lawson
Składniki na ok. 25 sztuk:
- 2 jajka
- pół szklanki cukru pudru
- starta skorka z całej pomarańczy
- 1,5 szklanki mąki pszennej
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- garść migdałów
Wykonanie:
Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni. Pomarańczę sparzamy wrzącą wodą i ścieramy skórkę na tarce. Skórkę odkładamy do osobnej miseczki. Jajka (całe) ubijamy na tak zwany puch, czyli dosyć długo. Do ubitych jajek powoli, stopniowo dodajemy cukier puder. Wyłączamy mikser i do masy jajecznej dodajemy skórkę oraz powoli mąkę z proszkiem. Mieszamy łyżką do połączenia się składników. Teraz ciasto powinno być już na tyle gęste, że da się je uformować w dłoniach. Dosypujemy garść migdałów i rękami wyrabiamy wałek o średnicy ok. 3 cm. Wałek kładziemy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia lub folią aluminiową i wkładamy do pieca na ok. 25 minut. Po tym czasie wyciągamy ciasto, nie wyłączając piekarnika i pozwalamy odpocząć ciastu ok. 5 minut. Następnie ostrym nożem z ząbkami kroimy wałek na centymetrowe kromeczki. Wykładamy je na blasze i pieczemy jeszcze 10 minut. Studzimy na kratce.
Smacznego!
o tak…i moczyć takowe w kawie lub herbacie ;))) na ganku w ciepłe wiosenne popołudnie ;) (chlip chlip…to się rozmarzyłam ;))
zapraszam do mnie na giveaway’a :D
http://sweetcorner8.blogspot.com/2014/01/roszpunkowe-urodziny-druga-rocznica.html