Pizza… pachnąca, z ciągnącym się serem… Chociaż kojarzy się z kalorycznym fast-foodem, wcale taka być nie musi! Domowa pizza to wszak mieszanka mąki, wody i drożdży. I mimo to, że to tak niewiele, na chrupiący placek trzeba trochę czekać. I myślę, że to jest jedna z przyczyn, dla której lepiej pizzę zamówić lub pójść do pobliskiego lokalu. Ale, chyba nie myślicie, że mam zamiar Was zniechęcić? Wręcz przeciwnie! Przekopałam Internet i znalazłam – ciasto, które potrzebuje czasu, ale tym razem to ono może poczekać na nas, a nie my na nie ;-)
To ciasto możecie zrobić w wolnej chwili i włożyć do lodówki, a kiedy najdzie Was ochota, po prostu upiec pyszną pizzę. Dodatkowym jej atutem jest niezwykła puszystość, ale zarazem chrupkość. Polecam na coraz mroźniejsze dni! (nie żeby w lecie nie smakowała ;-)
Inspiracja: http://www.kwestiasmaku.com/blog-kulinarny/pizza-domowa-najlepsza/
Składniki na jedną dużą pizzę:
- 1,5 szklanki mąki pszennej + trochę do podsypywania
- ok. 15 g świeżych drożdży (lub dwa razy mniej suchych)
- łyżeczka soli
- pół łyżeczki cukru
- 150 ml ciepłej wody
- 2 łyżki oliwy
Wykonanie:
W wolnej chwili, ale co najmniej 24 godziny przed pieczeniem pizzy i nie dłużej niż 5 dni, robimy ciasto. Zajmie nam to ok. 10 minut.
Najpierw robimy zaczyn – drożdże rozpuszczamy w ciepłej wodzie, dodajemy cukier i pozostawiamy na chwilkę aż drożdże zaczną pracować, tzn. zabulgoczą, podrosną, jakkolwiek się ruszą. Gdy to się stanie, dodajemy pozostałe składniki. Mieszamy całość łyżką, a następnie wygniatamy rękami aż ciasto zacznie ładnie odchodzić od rąk i można będzie utworzyć z niego kulę. Ma być sprężyste i elastyczne.
Tak przygotowane ciasto wkładamy, najlepiej do dużego pojemnika lub do miski z góry przykrytej folia spożywczą. Ciasto musi mieć miejsce na podrośnięcie, a podrośnie sporo. Wkładamy do lodówki i niech sobie czeka.
W dzień, w którym poczujemy niepohamowaną ochotę na pizzę, przypominamy sobie o cieście. Delikatnie wyciągamy ciasto z lodówki, następnie z pojemnika i staramy się uformować z niego kulę, ale obchodzimy się z nim jak z jajkiem. Nie zgniatamy, nie rzucamy. Pęcherzyki powietrza, które się utworzyły mają pozostać. Teraz ciasto musi się trochę ocieplić, ale bez przesady (w końcu tyle czekało!). W tym czasie rozgrzejcie piekarnik do maksymalnej temperatury (termoobieg lub góra-dół) i przygotujcie składniki na wierzch. U mnie (na zdjęciu) była typowa „polska” pizza – sos pomidorowy, szynka, kukurydza, oliwki, papryka i ser mozzarella. Wy oczywiście możecie wykazać się większą kreatywnością albo pozostać (przy mojej ulubionej) klasycznej marghericie. Przygotujcie także formę do pieczenia natłuszczając ją. Może to być specjalna forma do pieczenia pizzy/tarty albo zwykła blacha.
Jak już wszystko macie gotowe, ocieplone ciasto delikatnie, uformujcie w placek, jednak tak jak uprzednio, nie zgniatając go. Zanurzcie ręce w mące i rozciągajcie ciasto na kształt koła (chyba, że wolicie inne kształty). Dla zaawansowanych proponuje obracanie placka na palcu, ale początkującym nie polecam ;-) Placek układamy na uprzednio przygotowanej blasze/formie.
Teraz szybko nakładamy sos pomidorowy, resztę składników i wkładamy do gorącego piekarnika na ok. 10 minut.
Prosić o dokładkę pewnie będziecie ;-)
Smacznego!
2 thoughts