Smakuje Wam klasyczna arabska sałatka tabbouleh? Jeśli tak, nie pogardzicie tą poniższą. Będąc czepliwym można oczywiście powiedzieć, że poniższa to tylko kopia, nie jest oryginalna i tak dalej. Na szczęście uspakajają sami autorzy, którzy nie twierdzą, że przeróbki są w samej swojej istocie złe. A ta na pewno nie jest. Odświeżająca, lekka, aromatyczna. Słona feta dobrze tu pasuje. Zresztą, wszystko tu dobrze pasuje. Zapraszam.
Inspiracja: Jerozolima, Ottolenghi Yotami, Tamimi Sami
Składniki na 4 małe porcje:
- pół szklanki kaszy bulgur
- 150 g prawdziwej fety
- 6 łyżek oliwy
- 1 łyżeczka zataru
- pół łyżeczki uprażonych i ugniecionych w moździerzu ziaren kolendry
- 1/4 łyżeczki kminu
- pęczek natki pietruszki
- pół pęczka szczypiorku
- 2 ząbki czosnku
- garść orzechów nerkowca, podprażonych i grubo posiekanych
- sok z połowy cytryny
- sól, pieprz
Wykonanie:
Fetę zamarynuj w 2 łyżkach oliwy, zatarze, ziarnach kolendry i kminu.
W tym czasie kaszę ugotuj w małej ilości wody, tak aby była al dente. Dopraw solą i ostudź.
Natkę, szczypiorek i czosnek bardzo drobno posiekaj, dodaj resztę oliwy, sok z cytryny i orzechy. Do tego dodaj kaszę i całość dopraw solą i pieprzem. Wymieszaj.
Sałatkę podawaj z zamarynowaną fetą. Nie musisz od razu, doskonale przechowuje się w lodówce.
ale apetycznie:0